To coś siedzi we mnie i ciągle szuka ujścia. Odkąd skończyłem szkołę ciągle próbowałem się realizować: pisałem, rysowałem, robiłem zdjęcia, nakręciłem film, streamowałem. Po prawie 10 latach wiem, że to właśnie ten kreatywny niepokój ciągle pcha mnie do przodu. Wewnętrzne rozterki i frustracje, które powodują, że muszę próbować coś tworzyć, ciągle iść naprzód i eksperymentować.
W przeciągu 10 lat założyłem kilkanaście pustych blogów, 3 zaniedbane konta na Instagramie i kilka kanałów na YouTube. Przez pół roku planowałem rozpoczęcie streamowania i nie zacząłbym streamować, gdyby nie pewien wyjazd w góry. Długo szukałem czegoś, co wyciągnie mnie co rano z łóżka. Czasami spędzałem długie godziny w jednej pozycji, skupiając się nad dopracowaniem szczegółów projektu. Czasami wcale nie wychodziłem z łóżka. To wszystko doprowadziło mnie do tego punktu, w którym jestem teraz. Potrzebuję nowej drogi, ale tym razem sam będę ją torował!
Nie zrozumcie mnie źle, każde z tych doświadczeń jest wartościową lekcją. Zaczynałem i kończyłem, wiele razy projektowałem siebie od nowa i za każdym razem dochodziłem do jednego wniosku: nie jestem specjalistą. Nie potrafię zamknąć się w pudełku i poprzestać na robieniu jednej rzeczy. Na szczęście nauczyłem się też, że wcale tego nie potrzebuję! W zamian, potrzebuję stałego dopływu bodźców i częstych zmian otoczenia.